poniedziałek, 10 września 2012
Kolumbia - Cartagena de Indias 10.09.12
Dzisiejszy poranek rozpoczęliśmy od zjedzenia śniadania w jednej z lokalnych knajpek. Oczywiście jak łatwo się domyślić - karaibska perła Kolumbii odbiega cenami od reszty kraju...Kacper skosztował arepas con queso y jamon a ja pozostałam przy tostach.
Następnie taksówką (5000 COP) udaliśmy się na główną plażę. Niestety mimo, że cała Kolumbia i obywatele USA bardzo zachwycają się tym miastem (rzeczywiście ma piękne miejsca, ale o tym później), plaża nie należy do najpiękniejszych. Największym jej minusem dla nas jest duża ilość turystów a tym samym naganiaczy i sprzedawców wszystkiego, od których ciężko się uwolnić. Piasek też nie powala, ale za to morze jest cieplejsze niż nasza woda pod prysznicem:) Poplażowaliśmy, odpoczęliśmy i wykupiliśmy wycieczki - city tour na dziś, czyli zwiedzanie miasta kolorowym autobusem i kąpiel błotną na jutro. Z plaży o 12 przegoniła nas burza, ale i tak mieliśmy się zbierać, bo o 13:30 mieliśmy odbyć wycieczkę, a jeszcze chcieliśmy zjeść obiad.
Co do city tour - po przekalkulowaniu, bardziej się opłaca skorzystać z tej opcji, niż na własną rękę, mając do dyspozycji tylko 1 dzień tak jak my (35 000COP za osobę). Kolorowym autobusem z przewodnikiem objechaliśmy miasto i zwiedziliśmy główne punkty programu.
Zaczęliśmy od orientacyjnej przejażdżki, potem było Convento de la Popa, Castillo de San Felipe de Barajas i na koniec pozostało nam stare miasto.
Wycieczka trwała ok 4 godzin, przewodnik ciekawie opowiadał, dowiedzieliśmy się sporo na temat historii Cartageny, także było warto:) Największe wrażenie zrobiła na nas forteca Castillo de San Felipe de Barajas, z której to żołnierze bronili miasta.
Główną atrakcją, poza bardzo dobrze przetrwałą całością budynków i murów, były tunele, którymi żołnierze przemieszczali się i zmieniali front, jeśli któryś został zdobyty. Trzeba przyznać, że Ci którzy budowali to miejsce mieli wszystko bardzo dobrze przemyślane i zaplanowane. Gdy dotarliśmy na stare miasto, zaczęło się już ściemniać. Trzeba przyznać, że starówkę mają przepiękną. Bardzo dobrze zachowane kamieniczki z wysokimi balkonami, często porośniętymi kwiatami, kościoły, główne place - robią wrażenie. Przyjemny spacer zakończyliśmy skosztowaniem krewetek i ślimaków sprzedawanych w popularnych tutaj budkach. Przepyszne:)
Jutro mamy w planie wycieczkę do wulkanu błotnego i zwiedzenie Palacio de la Inquisicion.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
To takie duuuże miasto? Wieżowce... Hmm,chyba miałam jakieś spaczone pojęcie o Kolumbii.
OdpowiedzUsuńCartagena nie jest taka duża w porównaniu z Medellin i Bogotą, ale myślę, że jest sporo większa od Radomia...Ogólnie trzeba przyznać, że Kolumbia jest bardzo dobrze rozwiniętym państwem:)
OdpowiedzUsuń